XXIBarbara Burda-Kwiatkowska - ps. Bazylia
Skoro tak wypada, to Ja też napiszę kilka słów o sobie i mojej przygodzie z 69 WDHiZ.:
Zaczęło się to kiedy byłam w czwartej klasie podstawówki.
W połowie lat osiemdziesiątych dzieci z Ursynowa, w wyniku braku szkół w tej pięknej dzielnicy, były rozwożone autobusami szkolnymi do innych części Warszawy w celu zdobywania wiedzy. Mnie przypadła w udziale szkoła 57.
Tym sposobem zasiliłam szeregi drużyny, prowadzonej przez Kasię Kalinowską. Po prostu moje koleżanki jechały na obóz i ja tez chciałam. I tak mnie wciągnęło, że zostałam w Szczepie na dłużej...

I tak po kolei byłam najpierw szeregowa,
potem długo zastępową,
aż do czasu kiedy powstał pomysł założenia nowych drużyn na Ursynowie.

Dzięki miedzy innymi Sławkowi Szczepanikowi (i oczywiście wielu innym, których nie sposób wymienić) zaczęła działać nasza żeńska drużyna - Pestki.

Zaczynałyśmy od podstaw - od pierwszej zbiórki, pierwszego biwaku, pierwszego obozu, pierwszego zimowiska...

To było fascynujące!
Drużynową była Ania Górna, a ja byłam jej wierną przyboczną. We dwie stanowiłyśmy siłę - drużyna była zgrana, liczna i chyba fajna. I tak było dwa lata. A konkurencja w Szczepie, trzeba przyznać, była wtedy duża - ilości drużyn ciężko byłoby zliczyć!

W 1993 (o ile dobrze pamiętam) przez rok byłam sama drużynową Pestek, bo Anka miała nawał zajęć.
Ale to już nie było to samo... Mimo, że z Anką nie zgadzałyśmy się na wiele tematów, to z naszych dyskusji wynikały często świetne pomysły. (I pewnie też dlatego, choć to nieprawdopodobne, do dziś niektórzy nas mylą - petardy były na Anki ślubie, a nie na moim...)

Na początku istnienia Stowarzyszenia, zostałam wyróżniona i znalazłam się w Zarządzie.

I to chyba tyle na dzisiaj.

Pozdrawiam wszystkich z "mojego pokolenia", starszych i młodszych stażem