Czarnocki Artur - ps. Rekrut
Nie jestem rdzennym 69. Przygode z ZHP zacząłem we wspanialej drużynie "Cichociemni". Drużyna ta oddała ogromną przysługę szczepowi pod postacią kadry żeńskiej i męskiej: Katarzyna Czarnocka (siostra), Monika Czarkowska, Radek Czarkowski, Wojtek Bykowski (świadek na moim ślubie), Maciek Grzywaczewski (chrzestny mojej córki), Marcin Filipiński, śp. Michał Morawski, śp. Piotr Dzięcioł i wielu wielu innych (przepraszam nie wymienionych, ale pamięć szwankuje). Moim drużynowym był Jurek Wolski (obecnie szwagier) dlatego moja harcerska krew jest granatowa (kolor chust drużyny "Cichociemni") natomiast serce oddałem szczepowi 69.
W naszym szczepie zacząłem jako przyboczny sp. Minia w plutonie starszym "Comando" (sławne skoki na linie z komina na zimowisku w Lesku), potem drużynowy "3DSK", ale dopiero jako drużynowy "Szarzy" spełniłem się harcersko. Jak wspomniała Basia, w latach 90 konkurencja w szczepie była ogromna, a ilość drużyn wręcz nieprawdopodobna. (przy czym liczebność przekładała się na jakość). To zmusiło mnie do szukania szkoły jako bazy dla nowej drużyny i tak trafiłem na mokotów do SP nr.85. Tam powstała moja "Szara" i siostrzana "Honker" prowadzona przez Katarzynę Sznerch (obecnie żona). Obie drużyny zżyly się przez biwaki, zimowiska i obozy. Fakt, że my byliśmy na Mokotowie, a reszta szczepu na Ursynowie nie wpływał ujemnie na wzajemne kontakty. I tak było wspaniale, aż upomniała się o mnie armia (ŻW) i to był koniec (jak na razie) mojej czynnej przygody ze szczepem.
Ach ten nasz szczep wspaniale przygody, dozgonne przyjaźnie, wzloty i upadki, ale jest to moja rodzina (dosłownie i w przenośni).
Z hibernacji podobnie jak kalafiora wyrwał mnie Sławek Szczepanik i dzięki niemu jestem tu razem z wami.
Mam nadzieję, że tych co mnie znają nie zanudziłem na śmierć.
A tym co nie choć trochę przedstawiłem swoja osobę.